12 listopada 2010

Kiedy Sid poznał Teddy...

Witajcie! 
Jestem Sid - siedmioletni Owczarek Niemiecki. Mam cudowne życie. Mieszkam razem z młodym małżeństwem, codziennie dostaję pełną miskę jedzonka, mam pełno zabawek... Ach to jest życie! 
Tylko, że dzisiaj rano wszystko się zmieniło.
Obudziłem się bardzo szczęśliwy lecz nieco zmęczony, była dopiero godzina 11.00!!! Położyłem się do legowiska i już miałem zasnąć, gdy nagle coś małego i białego jak huragan przedarło się przez dom, wpadło do mojego legowiska i zaczęło mi się przyglądać małymi i czarnymi oczkami.
- Sid! Poznaj Teddy, Twoją nową koleżankę.- powiedziała z uśmiechem moja pani- jest Labradorem- dodała, a ja myślałem, że zemdleję.
- Co?! Nieeeee!- jąkałem- Pańciu zrobię co chcesz, ale nie mów mi, że ona będzie z nami mieszkać.
- Sid, daj spokój. Będzie dobrze.. nie martw się- pocieszyła mnie i pogłaskała, a potem poszła.
Siedząc w miejscu usłyszałem cienki głosik:
- Duuuży jesteś - powiedziała niezbyt mądra istotka zwana Teddy i dodała - Patrz! Patrz! Mój ogon ucieka! Dorwę Cię ogonku! - po tych słowach zaczęła gonić swój ogon i zniknęła gdzieś, za drzwiami.
Wykorzystując chwilkę ciszy uznałem, że muszę się z tą sytuacją dobrze przespać...
W nocy obudził mnie głos Teddy:
- Sid... Siduś brzuch mnie boli, niedobrze mi - powiedziała i osunęła się na ziemię.
Od razu zaalarmowałem sytuację głośnym szczekaniem. Przybiegła moja pani. Bez zbędnych pytań wzięła Teddy na ręce, obudziła swojego męża, zawołała mnie i szybko pojechaliśmy do psiego lekarza. Na miejscu Teddy została podłączona do urządzenia z taką wodą, to się chyba nazywa korplówka. Mała dalej leżała bez ruchu... 
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że mała Teddy jest dla mnie bardzo ważna i że chcę, aby była przy mnie jak najdłużej. Na szczęście mała się obudziła i powiedziała:
- Siduś.. dziękuję.
A ja popłakałem się jak małe dziecko.
Po zaistniałej sytuacji wróciliśmy do domu. Lekarz powiedział, że Teddy była zestresowana dlatego zemdlała. A ja wiem, że Teddy jest dla mnie najważniejsza, i że będę ją chronił do końca swych dni...


Autor: Adrianna Zalewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz