Nazywam się Saba. Mam 8 lat. Jestem nieduża, czarna i kudłata. Gdy miałam dwa lata trafiłam do schroniska. Opuściłam je ponad rok temu, jednak jego wspomnienie wciąż pozostaje we mnie żywe.
Często zdarzało się, że nie miałam co jeść i było mi zimno. Czy wiesz, jak czuje się pies zamknięty w ciasnym boksie, pozbawiony jedzenia i ciepłego okrycia w środku zimy? Ty jesteś człowiekiem, nigdy do końca nie zrozumiesz jak to jest, gdy nawet nie umiesz stworzyć w wyobraźni wizji pełnej miski i miękkiego dywaniku przy kominku. Ja nie umiałam, w końcu jestem tylko psem. Ale ogrom mojego cierpienia przytłoczyłby niejednego człowieka. A co dopiero takiego „tylko psa” jak ja?
Wbrew temu, co może myślisz, głód i zimno nie były najgorsze. Czy wiesz, co jest największym marzeniem każdego psa? Mieć swojego własnego Człowieka, który mógłby podrapać cię za uchem, wyprowadzić na spacer. Spotkałam w schronisku całe mnóstwo psów, które z wycieńczenia głodem nie były w stanie chodzić. Jednak nic tak nie dokuczało żadnemu z nas, jak głód miłości. Tego z niczym nie da się porównać – nawet z pchłami.
Jednak teraz jestem szczęśliwym psem. W końcu mam swojego własnego Człowieka! Codziennie chodzimy na długie spacery, każdego wieczora w mojej misce znajduję przeróżne smakołyki, mam swoje własne posłanie, w którym nigdy nie jest mi zimno. Mój Człowiek głaszcze mnie, bawi się ze mną i nie krzyczy, jeśli pomylę jego buty z nową zabawką lub zapomnę, że łap nie wyciera się o kanapę. Wreszcie mam do kogo się przytulić, kogo polizać po policzku i na kogo warknąć, gdy przegoni mnie z pościeli.
W schronisku zostało wielu moich przyjaciół – Sonia, Reks, Bruno... Może chciałbyś zostać człowiekiem któregoś z nich? Nie zapominaj też, że jest inny sposób, aby pomóc tym, którzy głodują i marzną w schronisku. Parę złotych nie zrobi tobie dużej różnicy, ale może uratować życie jednego z moich przyjaciół, którzy nie mieli tyle szczęścia, co ja i wciąż czekają na swojego Człowieka...
Autor: Magdalena Jędrzejuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz